MENU
PODRÓŻE
Kotlina Kłodzka
Okolice Bogatyni
Karkonosze
Tatry
Słowackie Tatry
Słowacki Raj
Czeska Szwajcaria
Skalne Miasto (Czechy)
Wiedeń (Austria)
Bibione (Włochy)
Wenecja (Włochy)
Barcelona (Hiszpania)
NARTY
Polska
Czechy
Słowacja
Austria
PARKI ROZRYWKI
Legendia
Energylandia
Heide Park (Niemcy)
Europa Park (Niemcy)
inne parki rozr.
Park (Niemcy)
ekstremalne atrakcje
VIDEOKLIPY
O MNIE
MENU
PODRÓŻE
Kotlina Kłodzka
Okolice Bogatyni
Karkonosze
Tatry
Słowackie Tatry
Słowacki Raj
Czeska Szwajcaria
Skalne Miasto (Czechy)
Wiedeń (Austria)
Bibione (Włochy)
Wenecja (Włochy)
Barcelona (Hiszpania)
NARTY
Polska
Czechy
Słowacja
Austria
PARKI ROZRYWKI
Legendia
Energylandia
Heide Park (Niemcy)
Europa Park (Niemcy)
inne parki rozrywki
ekstremalne atrakcje
VIDEOKLIPY
O MNIE
WSTĘP
Witam na moim blogu podróżniczym, zawierającym relacje z letnich i zimowych atrakcji: górskich szlaków, narciarskich zjazdów, a także przejażdżek rollercoasterami. Przestrzeń, wysokość i pęd wiatru pozwalają dostrzec świat z innej perspektywy, która umniejsza rangę codziennych problemów. Warto czasami "oderwać się od ziemi" - i w przenośni, i dosłownie. By choć na chwilę zapomnieć o szarej codzienności i poczuć tą pozytywną adrenalinę - nie tą, związaną z egzaminami w szkole, czy stresem w pracy, lecz tą bardziej naturalną dla człowieka. Gdy można spojrzeć z górskiego szczytu w przepaść, uświadamiając sobie jaki świat jest potężny i jak kruche jest nasze życie, co pozwala nabrać do niego pokory. Gdy można wyszaleć się i wykrzyczeć na kolejce górskiej, bez obaw o to, co pomyślą sobie ludzie - tam wszyscy czują się jedną, roześmianą rodziną, zintegrowaną dodatkowo przez silne emocje. Gdy można poszusować na nartach wśród dziewiczego, lśniącego od słońca śniegu - tak rzadko już spotykanego w miastach. Zapraszam więc do "zwiedzania" - na tym blogu znajdziecie zdjęcia i klipy z wybranych atrakcji, które być może skłonią Was do wyjazdu w określone miejsce.
O MNIE
Urodziłem się w Gliwicach, a obecnie mieszkam w Bogatyni. Studiowałem turystykę w Wyższej Szkole Bankowej w Chorzowie, a później, przez większość czasu pracowałem w różnych obiektach turystycznych. W czasach studenckich angażowałem się też w działalność społeczną, prowadząc m.in. bloga o tematyce światopoglądowej.
JAK TO SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO?
W dzieciństwie pasjonowało mnie wiele rzeczy: różnego typu gry, łamigłówki, gra na pianinie, sklejanie modeli itd. Byłem dość ciekawy świata - wciągały mnie zwłaszcza te dziedziny, w których można było coś zmierzyć i porównywać ze sobą: dane techniczne samochodów czy samolotów, powierzchnia czy ludność poszczególnych państw itp. Zdiagnozowany (obecnie) zespół aspergera sprawiał, że zamykałem się w swoim świecie i oddawałem swoim pasjom - godzinami studiowałem mapy, atlasy, czy też magazyny z testami/porównaniami poszczególnych modeli samochodów, samolotów itd. Wyjątkowo jednak polubiłem przeżycia związane z adrenaliną, prędkością i wysokością. Nie pociągały mnie zainteresowania rówieśników (np. piłka nożna) - wydawały mi się takie trochę "przyziemne" i mało oryginalne, a staram się raczej nie podążać za tym, co powszechne i modne. No bo co to takiego - wyjśc na podwórko i pokopać piłkę? Zawsze ciągnęło mnie gdzieś wyżej i dalej. Może to chęć ucieczki od szarej codzinności, może pragnienie przełamywania lęków, może chęć uwolnienia mojej drugiej natury, która w czasie nauki w szkole, czy siedzenia w pracy, domagała się prawdziwych przeżyć.
GÓRY, NARTY, ADRENALINA
Od gór się zaczęło... oczywiście mam na myśli zdobywanie szczytów - dopiero później zacząłem doceniać piękno samej przyrody. W dzieciństwie pragnąłem jedynie "zaliczać" coraz trudniejsze szlaki i wchodzić na coraz wyższe wzniesienia. Mimo zmęczenia, z niecierpliwością czekałem na kolejny drogowskaz z ilością minut do końca. Odnajdywałem radość w wypatrywaniu kolejnego szlaku namalowanego na drzewie, a także w wyczekiwaniu nagrody w postaci wizyty w schronisku. Do dziś pamiętam ten zapach drewna i zwiększony apetyt na posiłek po długiej wędrówce, gdy wszystko lepiej smakuje. Moim pierwszy szlakiem, a zarazem pierwszym zdobytym szczytem, był Bereśnik nad Szczawnicą, który zapoczątkował u mnie pasję do gór.
Tak naprawdę jednak, moje dzieciństwo "kręciło się" głównie wokół jednej rzeczy. Słowa "kręciło się" są tu odpowiednie, gdyż chodzi o... lunaparki. To właśnie one odegrały w moim życiu ogromną rolę - i w pewnym sensie odgrywają do dziś. Karuzele były dla mnie okazją do przezwyciężania lęków; do oswajania się z sytuacją braku kontroli, gdy czułem jak moje nogi odrywają się od bezpiecznej ziemi. Coś, czego się bałem, jednocześnie mnie intrygowało. Nie potrafiłem podchodzić do tego tak swobodnie, jak inni - gdy kogoś karuzele nie interesowały, albo się bał, to po prostu ich unikał. A jak ktoś chciał się przejechać, to po prostu wsiadał - i tyle. A dla mnie było to wyzwanie - długo potrafiłem obserwować ludzi, fruwających na karuzeli łańcuchowej, zanim sam się zdecydowałem. I każde takie wyzwanie dawało mi ogromną satysfakcję, dopóki nie pojawiało się kolejne. Sam pobyt w parkach rozrywki - często o bajecznej scenerii - to też doskonały relaks i sposób na poczucie się z powrotem dzieckiem. Jednak przede wszystkim, jest to dla mnie spełnienie marzeń o lataniu - trudno doświadczyć na co dzień uczucia stanu nieważkości, czy dużych przeciążeń, znanych jedynie pilotom i astronautom. W parkach rozrywki jest to możliwe - i to nie będąc zamkniętym w kokpicie samolotu, czy szybowca, a czując wiatr na twarzy.
Nieco później wciągnęło mnie narciarstwo. Niby nie daje ono tak ekscytujących przeżyć jak np. rollercoastery, ale coś sprawiało, że mimo trudnych początków, miałem ochotę kolejnego dnia wrócić na stok. Nie zniechęcały mnie ciężkie buty narciarskie, w których trudno było chodzić, ani dźwiganie nart, ani marznięcie na mrozie, ani początkowa trudność w utrzymaniu równowagi i kontroli nad "ześlizgującymi się" w każdą możliwą stronę (wbrew mojej woli) nartami. Nauka była żmudna, ale koniecznie chciałem się nauczyć. Tym, co pociąga mnie w narciarstwie, są m.in. piękne widoki, ekscytujące przechylanie się na zakrętach (niczym taniec na śniegu), rzeźbiąc w śniegu łuki jak spod cyrkla, chęć pokonywania coraz większych stromizn, a także zupełnie inna atmosfera niż ta, panującą na miejskich osiedlach. Mam wrażenie, że to jakby inny świat - inna klasa ludzi, stroniąca od "podwórkowego" słownictwa, chętna do pomocy, mająca szacunek do gór i przyrody. A przede wszystkim, pozytywnie nastawiona do życia.
Powrót na stronę główną